Przez życia meandry
Żeglowałem z wiatrem
Obierałem kurs z prądem
Nie płynąłem pod prąd
Bo było mi tak łatwiej
Skracać sobie drogę
By bez wysiłku
Odnaleźć stały ląd
Unikałem mętnej wody
Kaskad, wodospadów
Ceniłem bezpieczeństwo
I zwykłą wygodę
Unikałem złej pogody
Deszczów, śniegu, gradów
Nie chciałem wypływać
Na głęboką wodę
W moim zamyśle
Był to dobry plan
Lecz tą asekuracją
Nic nie osiągnąłem
Mimo dobrych chęci
Wytrwałości i woli
Na mieliźnie bezsensu
Na stałe utknąłem
Teraz mi pozostał
Tylko gorzki żal
A z mojego jachtu
Nadniszczony wrak
Nie poznam już nigdy
Czym jest cel podróży
Zakazanego owocu
Na, który mam smak ...
Peter ( Piotr ) Shneider
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz