Taka letnia, co to pojawia się znikąd
Ciepłym deszczem zmoczyła nas do suchej nitki
Nawet pioruny nie płoszą naszej radości
Durnej, bo to zawsze żywioł jest panem
Idziemy w deszczu
Ufni w moc miłości
Wierzymy w jakieś skrzydła anioła
On ma strzec spokoju
Dziecięcej wiary
Szalonego uczucia
Woda z nieba spada jak wylana z wielkiej miednicy
Chwilami wypatruję anioła psotnika
Myślę, że to on wylewa te litry wody
Niosę ciebie na rękach
Mówisz, że nogi tak bolą
Idziemy ufni
Naiwni
Jak pięknie naiwni
Władysław Andrzej Bobrzycki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz