W leśnej się głuszy zaszyła
W poziomkowych się kąpie rosach
Smutku sukienkę z siebie zrzuciła
Przeszłość schowała we wrzosach
Głaszcze brzozy w bielutkich sukienkach
Wierzbom gałązki czesze starannie
Kwiaty polne kołysze na rękach
Nisko się kłania Dziewannie
Do szyszek uśmiecha się czule
Radość znajduje w nasionkach
Z babiego lata tka koszule
I trawom rozdaje na łąkach
Przez pola, dąbrowy jej miłość się snuje
Przecież prawdziwa to leśna panienka
Do zupełnego jej szczęścia brakuje
By On powiedział-kocham Cię maleńka
Chce trzymać Cię za ręce
Czuć ciepło Twych dłoni
Całować jak w piosence
Wśród kwiatów jabłoni
Z wiatrem pójść w zawody
W Twych włosów kosmykach
Stać się kropla wody
W chłodzących Cię strumykach
Chciałbym pod Twą nóżką
Trawą być zieloną
I nocą poduszką
W Twoją twarz wtuloną
Brać z tęczy kobierca
Szczęścia nić, o świcie
I na tacy serca
Dać Ci piękne życie
Na ten koncert czekała drżąca
Wirtuoz był nieznany
Pożądaniem zachłannym płonąca
Świątyni duszy stroiła organy
Stanęła przed, nim pełna symfonii
Czułym spokojem on ją zaskoczył
Na strunach doznań poczuła artyzm dłoni
I świat erotycznych ją ballad otoczył
Koncert mszą stał się błogosławioną
By trwał wiecznie wciąż się modliła
Muzyk obdarzył ją szczęścia koroną
Więc na miłości ołtarzu ciało złożyła
Poezja miłosna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz