W złotej sali pełnej światła tęcza się w kinkietach snuje,
W żyrandolach lekko tańczy i w kryształach baraszkuje.
To przegląda się w zwierciadłach, na ich taflach miękko siada,
To unosi się ku górze, skąd na parkiet srebrem spada.
Od podestu dla orkiestry walc wiedeński słodko płynie.
Rozśpiewane, nuty Straussa kąpią się w czerwonym winie.
Lekko tańcząc wśród serpentyn na girlandach osiadają
I tak wdzięcznie do zabawy wszystkie pary zapraszają.
Rozkołysał się tłum gości w toaletach jak z żurnala.
Wokół krąży zapach perfum, drażni zmysły i zniewala.
Panie niczym orchidee, co zakwitły wiosną w raju,
Przytulone do partnerów płyną na falach Dunaju.
Każdy z panów swą tancerkę coraz ciaśniej w pasie ściska,
Czule ciągnie ją ku sobie, oko pożądaniem błyska,
Ręce lekko drżą w dotyku, czoło pot perlisty rosi
A muzyka w rytmie walca nad parkietem ich unosi.
Porwał pary wir tej rzeki, co błękitne fale toczy.
Rozkołysał wszystkie zmysły, w rozmarzeniu przymknął oczy
A emocje, które wiodły w naddunajska tę krainę
Ku orkiestrze słały prośbę -- Da capo al fine, da capo al fine......
Autor nieznany ..
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz