wtorek, 21 sierpnia 2012


Wpadła do mnie nieproszona 
i jak wirus się panoszy.. 
już nadzieję przepędziła 
nie zdejmując swych kaloszy. 





Brat jej chaos w progu stoi 
ona tylko się uśmiecha, 
mnie szlak trafia wręcz powoli 
ta zaś tylko na to czeka... 














Błędy mi wytyka wszystkie 
czerń rozsiewa, gdzie się da, 
życie gdzieś ucieka ze mnie 
ona z tego frajdę ma... 







Chęci moje odbierając 
negatywnie mnie nastawia, 
na odpowiedź nie czekając 
do poddania mnie namawia... 




Chcę z depresją powojować 
za, nim ta opęta mnie, 
jakie środki mam stosować 
, kto mi powie?, kto to wie? 




w wódce szelmy nie utopię.. 
za lekami nie przepadam, 
szukam, więc pomocy w sobie 
więcej robię mało gadam. 






Całe dzionki w czapce chodzę 
po polu   i w domu , 
to wygląda głupio może ... 
, lecz nie szkodzi to nikomu. 




Gdy odbicie swoje w lustrze 
zobaczę czasami 
z swej głupoty  się śmieję 
wraz ze szczerymi łzami.. 




Wiedzieć trzeba ,że depresja 
wesołości wręcz nie znosi.. 
każdy uśmiech  osłabia 
z czasem w końcu się wynosi. 



Raniuteńko przed lusterkiem 
uśmiechnięta teraz staję, 
mówię głośno ; piękna jestem! 
co mi pozostaje... 




Sama przecież w to nie wierzę 
w to , co na głos powiedziałam.. 
teraz znów się śmieję szczerze 
depresje przegnałam 




Czasem trzeba się oszukiwać 
na wesoło brać ten świat.. 
, bo jak chcemy smutków szukać 
to z depresją przyjdzie spać



                                                    Barbara    Wieczorek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz